Szukamy "rockstar-guru-ninja developera" - na pewno?

Każdy przełożony, kierownik, szef chciałby mieć doskonałych pracowników, prawda? Zespół złożony z samych ekspertów w swoich dziedzinach, przy tym graczy zespołowych, osoby osiągające wysokie, ponadprzeciętne wyniki. Znalezienie idealnego kandydata to "święty Graal" rekrutacji.

Co więc robią liderzy wespół w zespół z rekruterami? Opracowują skomplikowany proces selekcji, z mnóstwem testów i ocen, aby mieć pewność, że zatrudniają tylko najlepszych z najlepszych.

W końcu, po żmudnych poszukiwaniach znajdujecie idealnego kandydata / kandydatkę.

Po wielu testach, kolejnych etapach rozmów o wszystkich etapach rozwoju oprogramowania jesteś pewien, że ten kandydat jest świetny. Śpiewająco rozwiązał wszystkie zaprezentowane zadania. Może jest trochę irytujący (niektórzy powiedzieliby, że arogancki), ale hej - wolisz ludzi, którzy wiedzą, ile są warci, zamiast takich, którzy są fałszywie skromni. Może w trakcie całego procesu pojawiały drobniutkie zgrzyty, miałeś jakieś "dziwne" przeczucia (których nie potrafiłeś do końca nazwać). Ale przeczucia nie są podstawą działania dla Ciebie i Twojej firmy. Pracujesz w IT - opierasz swoje decyzje na twardych danych. A dane pokazują, że ten gość będzie "dowozić" jak chyba nikt w przeszłości.

Zatrudniliście "rockstar-guru-ninja developera" - co się dzieje dalej?

Okres próbny idzie jak po maśle. Twój nowy pracownik zagłębia się w oprogramowanie, które budujesz i rozwiązuje najtrudniejsze zadania. Czasami pytasz go, dlaczego nie skorzystał z biblioteki X lub Y, aby przyspieszyć prace nad kolejną wersją, dlaczego musiał stworzyć własną bibliotekę? On mówi, że to ze względu na wydajność, a wszystkie te "gotowce" dostępne na GitHubie to bloatware.

W krótkim czasie Twój najnowszy rekrut staje się wyrocznią dla wszystkich ludzi w zespole. Cieszysz się, że w końcu znalazłeś osobę, która może być technicznym mentorem dla innych pracowników.

Od czasu do czasu słyszysz, jak bezpośredni manager nowej gwiazdy donosi, że Twój developer ma coraz częściej "złe humory". Wtedy zdarza mu się głośno i nieprzebierajc w słowach narzekać na wszystkich i wszystko - "nikt tu nie umie kodować", "muszę wszystko robić sam".

Z czasem bohater tej opowieści ma coraz więcej zadań, bo uważa, że tylko on jest w stanie dostarczyć cokolwiek z odpowiednią jakością. Nic dziwnego, że staje się wąskim gardłem projektów, w które jest zaangażowany. Zespół czeka na niego ze wszystkim, przez co praca w innych obszarach zatrzymuje się, bo wszyscy są teraz od niego zależni. "Rockstar" często wpada w złość, bo kolejne rzeczy piętrzą się na jego głowie. Obwinia wszystkich oprócz siebie za kolejny niedowieziony termin. Klienci zaczynają się irytować (ile razy można prosić o przedłużenie projektu?).

Pewnego dnia nasz software'owy ninja nie przychodzi do biura, bez żadnego powiadomienia. Ludzie chorują - nic nadzwyczajnego. Ale jego bezpośredni kierownik dzwoni do niego w ciągu dnia, aby sprawdzić, co u niego - bez odpowiedzi. Po kilku telefonach kierownik jest zaniepokojony - co się stało, czy wszystko jest w porządku? Pyta współpracowników, próbuje dotrzeć do przyjaciół i/lub rodziny. W końcu nasz developer po kilku dniach pojawia się w drzwiach firmy, wyglądając jakby właśnie wyszedł z piekła.

Szukaliście Rockstara ? - oto on, zachowuje się jak diva - grymasi, wybrzydza, wszystko mu nie pasuje, obniżając tym samym morale zamiast zakasać rękawy i zabrać się do roboty.

Sukaliście Guru? - oto on, nikt nie jest w stanie nic zrobić samodzielnie, dopóki on nie powie co i jak ma być zrobione.

Szukaliście Ninja? - oto on, rozpływa się w powietrzu, kiedy najmniej się tego spodziewasz.

Nasz bohater najprawdopodobniej nie jest złym pracownikiem. Jest dobry technicznie, ambitny, może nawet zbyt ambitny. Po prostu przecenił swoje możliwości dostarczenia wszystkiego samemu i uwierzył we własną legendę, że jest "Michałem Aniołem programowania" i że to wystarczy, aby rozwiązać każdy rzucony mu problem.

Czy zatem nadal szukasz Rockstar Guru Ninja Developera? Uważaj, czego sobie życzysz. Albo jeszcze lepiej - jeśli naprawdę szukasz takiej osoby, bądź przygotowany na to, żeby odpowiednio nią zarządzić, żeby w pełni wykorzystać jej potencjał. Tacy deweloperzy, gdy są odpowiednio prowadzeni mogą być Twoim najcenniejszym aktywem, ale pozostawieni sami sobie mogą pociągnąć Twój projekt / firmę w dół.


A może jeszcze jeden?