Poznaj George'a Jetsona - faceta z najgorszym szefem i nagorszą pracą w galaktyce

W trakcie pandemii krążyły po sieci obrazki nawiązującej do powstałej w latach 60-tych ubiegłego stulecia animani pt. "Jetsonowie". Obrazek, który załączam poniżej wzbudzał wiele emocji w związku z tym, że to wydawało się tak futurystyczne i nieosiągalne twórcom tej sześdziesięcioletniej kreskówki jest w zasadzie naszą rzeczywistością (no może minus latające samochody).

"Poznajcie George'a Jetsona - człowieka z najgorszą pracą i najgorszym szefem w galaktyce. Twórcy Jetsonów przwidzieli przyszłość"

W całej tej ekscytacji warto jednak pamiętać o jednej rzeczy, która dla wielu dorosłych robi z tej kreskówi prawdziwy horror, który uruchamia płytko skrywaną traumę. Ta kwestia, to praca Georga Jetsona, a w szczególności jego szef.

George Jetson kontra najgorsza praca w galaktyce

Ci co jeszcze pamiętają cokolwiek z tej kreskówki mogą się lekko obruszyć na mój śródtytuł. Jako to "najgorsza praca w galaktyce"? Z pewnością i dzisiaj i w przyszłości będą gorsze zawody niż "klikanie w komputer"?

Przyjrzyjmy się temu, co robi George. Codziennie, po tym jak zawozi swoje dzieci do szkoły, a żonę na zakupy, jedzie do fabryki kół zębatych o dumnej nazwie "Spacely Space Sprockets". Po zapoznaniu się z charakterem jego pracy, a także w jakim otoczeniu przyszło mu funkcjonować natychmiast czujesz ból, który George nosi ze sobą przez cały czas.

George wykonuje najnudniejszą pracę na świecie. Ponieważ wszystko jest zautomatyzowane, spędza czas na naciskaniu przycisków do trzech razy dziennie (dzień z "trzema razami" został nazwany przez samego George'a "najbardziej wyczerpującym dniem w jego karierze").

Nic dziwnego, że George często wygląda na nieszczęśliwego. Wymaganie od ludzi specjalizacji, do tego stopnia, że muszą często wypełniać małe, powtarzalne, niewdzięczne zadania, tworzy mentalność, w której niemożliwe jest czerpanie radości z pracy i niezwykle trudno jest spojrzeć na pracę z szerszej perspektywy. To z kolei powoduje, że nie widzimy sensu takiej pracy, nie wiemy komu ona jest potrzebna i dlaczego ją wykonujemy (oprócz konieczności spłacania coraz wyższych rat kreydtów). W takich okolicznościach wciskanie tego pieprzonego guzika może urastać do rangi wspięcia się na Mount Everest (bez tlenu), a zmęczenie takim dniem jest niczym więcej jak objawem wypalenia i / lub depresji.

George Jetson kontra najgorszy szef w galaktyce

Pan Cosmo G. Spacely, szef wszystkich szefów - persona niskiego wzrostu jak i również niskich standardów w zakresie traktowania pracowników. Ma tendencję do bycia bardzo agresywnym w stosunku do George'a. Nie tylko daje mu solidny wycisk w pracy, ale pozwala sobie również ingerować w życie osobiste podwładnego.

Powiedzieć, że pan Spacely jest dla Jetsona wymagający, to solidne niedopowiedzenie. Wystarczy nadmienić, że większość rozmów między George'em a jego szefem zwykle zaczyna się od krzyku Cosmo: "JETSON!!!!", a kończą się "JESTEŚ ZWOLNIONY!!!". Zwalnianie pracownika (lub grożenie zwolnieniem) kilka razy w tygodniu nie jest tym, co nazwałbym przyjazną atmosferą w pracy.

"Poznajcie George'a Jetsona - człowieka z najgorszą pracą i najgorszym szefem w galaktyce"

Jako osobę mającą obsesję na punkcie pieniędzy i mało lub wcale nie szanującą swoich podwładnych wyobrażam sobie Spacely'ego wykazującego przynajmniej jedno, jeśli nie wszystkie z poniższych zachowań (choć mogło to nie być pokazane w serialu):

  • jest jedyną osobą, która podejmuje decyzje - jako właściciel uważa się za jedyną osobę zdolną do podjęcia dobrej decyzji, inni w jego firmie tego nie potrafią (a już na pewno nie ten obibok i nieudacznik Jetson);
  • Jeśli jakakolwiek decyzja została podjęta przez któregoś z jego pracowników, może zostać cofnięta w dowolnym momencie, bez powiadamiania osoby, która ją podjęła - Cosmo prawdopodobnie dokonałby cofnięcia takiej podczas urlopu pracownika, żeby zrobić mu lub jej dodatkową "niespodziankę" na powrót z wakacji;
  • wszystkie pomysły pochodzące od szefa takiego jak Spacely są "debezd" - nawet jeśli pomysły te nie mają żadnego sensu, zespół ma obowiązek przynajmniej spróbować je zrealizować (a jeśli im się nie udaje, to na pewno za mało się starają);
  • jeśli chodzi o rekrutację, zatrudnia tylko ludzi, których zna, niezależnie od ich wiedzy i doświadczenia - w ten sposób są od niego zależni i łatwiej na nich nakrzyczeć i ogólnie traktować bez szacunku jednocześnie nie ryzykując tym, że się zwolnią
  • nie pomaga w rozwiązywaniu konfliktów w zespole - jeśli nie podsyca tych konfliktów bardziej, to co najwyżej pozostaje obojętny (pozostawiając problemy zespołowi); nie zrozumcie mnie źle, dobry manager musi wiedzieć, którym "pożarom" pozwolić płonąć, ale jeśli konflikt narasta i nie widać, żeby zespół był w stanie go rozwiązać we własnym zakresie to warto byłoby zainterweniować;
  • aby wywołać większe spustoszenie w umysłach swoich pracowników, raz na jakiś czas pokazuje bardziej ludzką twarz - robiąc to sprawia, że pracownicy myślą, że w końcu jest człowiekiem i może nie jest taki zły - po prostu niezrozumiany 😉. Później, gdy ktoś z zewnątrz przychodzi do takiej firmy (np. nowy pracownik, z prawidłowym poczuciem własnej wartości i granicami) to zastanawia się, czy wszyscy w tej robocie mają syndrom sztokholmski (taka osoba zazwyczaj pracuje dla takiego szefa dosyć krótko)
  • wreszcie o typ faceta, który poproszony o pomoc odpowiedziałby: "Don't bring me problems - bring me solutions!!!"

Podsumowanie

Jeśli sytuacja George'a w pracy w jakiś sposób przypomina Ci firmę, w której pracujesz mam dla Ciebie tylko jedną radę:

Scena z filmu Predator z 1987 roku, w której Dutch grany przez Arnolda Schwarzeneggera krzyczy: BIEGNIJ! UCIEKAJ! GET TO THE CHOPPA!!!

Szef to drapieżnik, którego wybryki doprowadzą Cię do wypalenia i zniszczenia, tak jak predator wypalił i zniszczył drużynę Dutcha (Arnolda). Będzie zabierał, jedną po drugiej, każdą rzecz, którą lubiłeś w swojej pracy. W każdy poniedziałek będziesz myślał, że wolałbyś zmierzyć się z prawdziwym Predatorem, zamiast iść do zakładu, by wypełniać te same nudne zadania i czekać na telefon od szefa, w którym znowu otrzymasz "propozycję" zwolnienia. Nie czekaj ani chwili dłużej, poszukaj nowego pracodawcy, ponieważ tego typu miejsce pracy doprowadzi Cię do wypalenia, z którego może wyjdziesz, a może na stałe wyryje bruzdy na Twojej psychice.


A może jeszcze jeden?