W branży IT wcześniej przetestowaliśmy modele zdalnej pracy niż reszta społeczeństwa. Wiele osób, w tym dzieciaki, miały (nie-)przyjemność zapoznać się z tym modelem pracy dzięki nieocenionemu wsparciu pandemii COVID. Z jakiegoś powodu (dobra znam go, ale o tym za chwilę) praca zdalna jest hołubiona przez branżę IT, ale ja twierdzę, że nic (albo niewiele) dobrego wynika z pełnowymiarowej pracy zdalnej, a zalety takiego rozwiązania są ograniczone.
Praca zdalna - dlaczego są tacy, którzy ją lubią
Miejmy to z głowy na początek. Nie jedna i nie dwie osoby mogą zapytać teraz:
- Maciek - co Ty, bez przeproszenia, pieprzysz?
Jakie pułapki pracy zdalnej? Jest zajebiście. Siedzę na chacie, czasem w dresach, a jak cieplej to samych bokserkach.
Jak bardzo trzeba włączyć kamerę na Zoom'ie to założę koszulę, trzy machnięcia pudrem i jestem gotowa. Normalnie to godzinę wcześniej muszę wstać, żeby się do roboty wyszykować. A i zapomniałabym o drugiej godzinie, którą muszę poświęcić na dojazd (w jedną stronę).
Praca zdalna jest super. Kiedy potrzebuję - włączam sobie pralkę w ciągu dnia, wychodzę na drobne zakupy spożywcze, a jak trzeba coś załatwić na mieście i nie mam spotkań, to myyk - wyskoczę do urzędu i załatwiam sprawy bez konieczności brania wolnego. Kuriera z Zalando zapoznałam i nie muszę odbierać paczek w żabce.
Jak coś wypadnie w ciągu dnia to później nadgonię z robotą. Poza tym, mam więcej czasu na spędzanie z rodziną, mogę szybciej po skończeniu pracy zająć się moimi hobby, mogę ćwiczyć, gotować, etc. Wreszcie mam na wszystko czas!
No wszystko fajnie drodzy Państwo. Niebywałe rzeczy opowiadacie, ale pomijając zagadnienie oczywistego ograniczenia ilości czasu spędzanego na dojazdach ilość mankamentów pracy zdalnej jest spora i dla wielu osób może przewyższać ww. korzyści. Zmienia się to też w czasie, bo początkowe zachłyśnięcie dobrodziejstwami pracy zdalnej systematycznie ustępuje i wiele osób z entuzjazmem przywita powrót do biura (tylko czasami nie ma do czego wracać, bo jedyna osoba, którą kojarzą przychodzi raz na trzy tygodnie). Najbardziej obiecującym modelem jest praca hybrydowa, gdzie widzimy się w biurze 2-3 razy w tygodniu.
No dobra, ale dzisiaj nie będzie o hybrydzie, tylko o pełnowymiarowej pracy zdalnej.
Przejdźmy to omówienia wszystkich pułapek, które czyhają na nieświadomą niczego gazelę brodzącą w meandrach różnych modeli pracy biurowej (czyt. Krystyna Czubówna).
Praca zdalna, czyli szklana pułapka
1. Brak kontaktu z ludźmi na żywo
O matko - ten punkt, to jest w zasadzie osobna książka, bo konsekwencji takiego układu pracy jest dramatycznie dużo. Zacznę od tego, że praca, gdzie komunikujemy się tylko na Zoomach, Slackach, mailach, Jirach, czy telefonicznie jest dramatycznie nienaturalna.
W epoce człowieka pierwotnego ktoś gdzieś ogarnął, że "małpy razem silne" i jakoś to z grubsza działało przez spory kawałek czasu (w zależności od tego czy wierzysz w ewolucję to kilkadziesiąt do stu, albo paru setek tysięcy lat, a jeśli jesteś kreacjonistą, to ... w sumie szkoda mojego czasu na tłumaczenia). Jak trzeba było mamuta upolować, to raczej "zdalnie" nie wchodziło w grę. No dobra - ale teraz mamy inne czasy, ludzie wymyślili amfetaminę, komputery, Internet - trzeba korzystać z tego wynalazku.
Pół biedy, jeśli się socjalizujesz u siebie na osiedlu. Ale jeśli tego nie robisz, z sąsiadami raz na tydzień wymieniasz tylko zdawkowe "dzień dobry" i spojrzenie spode łba, to raczej nie służy dobrze Twojej głowie. Nawet jeśli uprawiasz osiedlową socjalizację to nie pomaga ona w budowaniu relacji z ludźmi z zespołu, w którym pracujesz. Możesz powiedzieć: "Ale ja nie chcę się socjalizować z ludźmi z pracy. Jestem tam w robocie, a nie po to żeby zawierać znajomości i przyjaźnie".
I to uważam jest błąd numer 1 w podejściu, które hołubi pracę zdalną. W ten sposób kontakty w ramach zespołu stają się mocno transakcyjne. Czyli zasadniczo stajesz się funkcją wejścia / wyjścia z przypisaną metką (wypłata). Stajesz się trybikiem w maszynie, który może się okazać jest dużo łatwiej wymienialny. Skoro skrzynka wejścia / wyjścia kosztuje X, a druga kosztuje 0.75X to dlaczego miałbym brać tę droższą?
Dehumanizacja i komodytyzacja ludzi pracujących zdalnie
Jeśli nie jesteś wyjątkowy_a (a większość z nas nie jest) to powiedz mi co powstrzyma pracodawcę, czy kierownika, z którym masz tylko relacje kontraktową od wymienienia cię na tańszy zamiennik? Jest skończona ilość pracy kreatywnej, którą może wykonać tylko jeden człowiek na świecie. Co więcej - każdego da się zastąpić, niekoniecznie skończoną liczbą studentów, ale są tacy co zbudowali imperia biznesowe w zgodzie z tą regułą ;) Jak Cię zwolnią nikt nie będzie żałował, bo nikt Cię tak naprawdę nie zna.
Kojarzycie jak ludzie mówią, że przychodzą do danej pracy nie dlatego, że lepiej płacą niż konkurencja, ale dla atmosfery? No właśnie. Jak mi ktoś pokaże jak się robi atmosferę na Slacku to odszczekam po niemiecku cały artykuł.
Trudniej oderwać się od pracy
Brak kolegi czy koleżanki przy biurku obok, czy możliwości spotkania się na kawie sprawia, że nie ma od kogo odbić pomysłów. Trudniej przestawić się na inny tok myślenia, złapać inną perspektywę (uwaga do programistów: sorry, ale gumowa kaczka się nie liczy). Czasami fajnie jest też pogadać o duperelach niezwiązanych z pracą, żeby zająć na chwilę mózg czymś innym (szczególnie ważne przy pracy kreatywnej, ale nie tylko).
Juniorzy się nie uczą
Za parę lat będziemy w czarnej ... rozpaczy. Aspołeczni totalnie seniorzy i juniorzy którzy uczą się tylko z filmików na youtubie / tiktok / co tam będzie aktualnie. Jak w takich warunkach uczyć się priorytetyzowania zadań, uczyć się współpracy z ludźmi o mniejszym i większym doświadczeniu, o tym o które rzeczy zawalczyć, a które lepiej odpuścić?
Branża IT, ale nie tylko, jest o tyle pod tym względem wrażliwa, że jest bardzo dynamiczna. Zachodzi dużo zmian, powstaje masa nowych narzędzi. O ile są jakieś wzorce postepowania we w miarę standardowych kwestiach, to sprawą otwartą pozostaje decyzja kiedy warto, a kiedy nie warto ich stosować, czasami wbrew najlepszym praktykom. W branży IT nie dorobiliśmy się jeszcze standardów jak w innych branżach inżynierskich typu konstrukcja mostów, branża chemiczna, czy inne budowanie dróg, co sprawia, że nie ma zawsze obiektywnie dobrego rozwiązania (chociaż pewnie znajdą się takie, które zawsze są obiektywnie złe). Wiele wiedzy jest przekazywanej przez osmozę, a ta osmoza nie ma szansy zachodzić, jeśli jesteśmy od siebie oddaleni fizycznie.
Utrata umiejętności społecznych
Tu już powtórzę dla kompletności coś, co już wszyscy milion razy powiedzieli. Praca zdalna upośledza "czytanie" innych ludzi na podstawie wskazówek ich ciała, a nie tylko tego co mówią / piszą. Mowa ciała, mimika, intonacja, gestykulacja, etc. - przy pracy tylko zdalnej i tylko z komunikacją pisaną wszystkie te wskazówki są nam oszczędzone (a na Zoomie też nie do końca je dostajemy, lub otrzymujemy wskazówki zaciemniające rzeczywisty obraz - o tym za chwilę). W toku ewolucji ludzie uczyli się czegoś dokładnie przeciwnego - zrozumienie intencji innych ludzi było kluczowe dla przetrwania, a później nawiązywania współpracy i działa razem w jakimś celu.
3. Zoom fatigue, czyli zmęczenie Zoomem
Dzięki ostatnim dwóm latom działania w trybie zdalnym lub pół-zdalnym są już badania stwierdzające, że praca na telekonferencjach na Zoomie, Teamsach, czy innych tego typu narzędziach to niezła sieczka dla naszego mózgu. Dlatego po takich spotkaniach jesteśmy dużo bardziej zmęczeni niż po analogicznych spotkaniach face2face. Kilka głównych przyczyn jednostki chorobowej jaką jest "zmęczenie zoomem":
- widzenie cały czas siebie - można wyłączyć, ale jeśli tego nie zrobisz jest to dramatyczny rozpraszacz ("o boże, wyglądam na tej kamerce jak bym wstał z grobu; czy wyglądam jak bym miała gila pod nosem?")
- próba czytania wyrazu twarzy 5, 10 czy więcej osób na raz - nasz mózg raczej nie jest do tego przyzwyczajony i jest to bardzo męczące (nawet osoby doświadczone, które występują przed tłumami wybierają sobie jedną, do której mówią)
- ludzie, którzy nie patrzą wprost w kamerę, a czytają maile, piszą SMSy, robią inną prezentację, etc. - ludzie bardziej się krępują tak wprost ignorować innych na spotkaniu, żeby zupełnie nie brać w nim udziału (no chyba, że zapraszasz ich niepotrzebnie, ale to już temat na osobną notkę)
- problemy techniczne: losowe utraty połączenia / audio / wideo, słychać co drugie słowo, "nie słyszę Was - czy Wy mnie słyszycie", rozsynchronizowane obraz z audio (podobno ludzie są na to mocno wrażliwi i rozjazdy na poziomie milisekund są strasznie irytujące),
- wiele osób mówiących na raz
- pogłosy z tła: autobus, pies, dziecko, dmuchawa do liści za oknem, etc.
- mąż wszedł w kadr w samych majtach
4. Tempo działania
Wiele osób razem z pracą zdalną promuje zasadę asynchroniczności komunikacji i pracy właśnie w tym trybie. Dzisiejszym problemem jest to, że wiele osób tego nie potrafi, bo nigdy tak sami nie pracowali i nikt nigdy ich tego nie uczył; Wszyscy są przyzwyczajeni, że zespół pracuje fizycznie w jednym miejscu (albo w zasięgu spaceru między piętrami).
Praca asynchroniczna ma swoje zalety, ale na pewno jedną z nich nie jest tempo działania i szybkość reagowania na zmiany. Czasami mamy projekt, gdzie wizja klienta zmienia się 8 razy na minutę. Ci odważniejsi pracownicy, którzy nigdy nie prowadzili własnej firmy, będą krzyczeć: "to kiepski klient, do zwolnienia", a nie zdają sobie sprawy w jakim otoczeniu biznesowym działa taka organizacja (czasami tempo jest wprost wymuszone przez rynek). O ile zgadzam się, że ciągła praca w trybie "na wariata" i w tempie tych gości co koła w bolidach F1 zmieniają jest wypalająca i nie powinna mieć miejsca, o tyle będą zdarzały się okresy pracy, gdzie szybkość reakcji jest kluczowa. W pracy zdalnej i asynchronicznej jest to po prostu niemożliwe.
5. Umiejętność klarownej pisemnej komunikacji
"O mój panie borze - nIe jestem HumanistOM więc po co mi polski". Jak ktoś nie umie sklecić poprawnie zdania i nie wie jak sprawnie i prawidłowo się komunikować w trybie pisemnym, to sukcesów z pracą zdalną mu wielkich nie wróżę. Ale uwaga - jeśli umiesz napisać zdanie, które ma podmiot i orzeczenie to niestety nie jest to komplet kompetencji w tym zakresie. Komunikacja ma na celu wymianę ważnych informacji. Do dzisiaj pamiętam kwiatki, które niektórzy doświadczeni programiści potrafili przesłać w komunikacji do osoby zupełnie nietechnicznej w odpowiedzi na błąd biznesowy, np. "poprawka w kontrolerze XXX zrobiona" - co to znaczy, czy już działa? czy zostało naprawione to co zgłosiłem? czy muszę w związku z tym cos zrobić? Tyle pytań, a tylko jedna "odpowiedź". Praca zdalna w zespołach, które nie ogarniają klarownej pisemnej komunikacji (jeszcze raz KOMUNIKOWAĆ SIĘ = WYMIENIAĆ ISTOTNE INFORMACJE) nie jest możliwa.
Dodatkowo, ze względu na na odarcie komunikacji (przez pisemną formę) z wielu jej niewerbalnych aspektów możemy być postrzegani zupełnie jako inna osoba, niż jesteśmy w rzeczywistości. Wariant optymistyczny, że postrzegani będziemy lepiej, ale częściej może być to - "Ale to jest buc. Co on mi napisał? Bezczelny ...".
Ostrość komunikacji rośnie i poziom empatii maleje wraz z odległością od interlokutora - pisząc na slacku, czy w mailu, nie widząc drugiej strony pozwalamy sobie na dużo więcej niż przez telefon; przez telefon, gdy słyszymy drugą osobę już komunikacja jest łagodniejsza niż pisemna, jednak dopiero przy bezpośrednim kontakcie, stojąc (lub siedząc) twarzą w twarz z drugą osobą uruchamiamy (nierzadko głęboko skrywane) pokłady empatii. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie pokłócił się ze swoim partnerem / partnerką / mężem / żoną na komunikatorze, czy przez SMSy (ci co nie używają nie biorą udziału w konkursie).
6. Praca zdalna z domu - trudność w rozdzieleniu czasu pracy od czasu na odpoczynek
Jeśli nie jesteś szczęśliwym posiadaczem wolnej przestrzeni, którą możesz zaadaptować na biuro, to praca w trybie zdalnym bardzo mocno przeniknie do Twojego życia osobistego. Jeśli każde miejsce w domu jest miejscem pracy, to nie ma przeszkód, aby wykonywać pracę w trybie ciągłym. Utrudnia to oczywiście odpoczynek w domu, bo każde miejsce kojarzy się pracą. Naturalna staje się sytuacja, gdzie o 22 sprawdzasz pocztę oglądając Netflixa i później chodzisz zdenerwowany_a, bo ktoś tam jeszcze na koniec dnia wrzucił bombę. Trudniej jest sobie organizować czas w bloki i rozdzielić pracę od domu. Jakimś rozwiązaniem jest praca z kawiarni (dzieli fizycznie przestrzenie do pracy i odpoczynku), ale długoterminowo średnio się sprawdza - za głośna muzyka, niedostosowane do pracy kawiarniane stoliki (wszystkie stawy Ci za to podziękują).
7. Siedzenie w dresach / bokserkach / kubotach / etc.
Wizerunek samego siebie podupada. Wiem, że są abnegaci, co nie zwracają uwagi w co są ubrani. Też się miałem za takiego, ale jak posiedziałem trochę dłużej pracując z domu nosząc na zmianę 3 pary dresów okazało się, że brakuje mi ubrania się jakoś inaczej, żeby po prostu "dobrze wyglądać". Z drugiej strony - myślę sobie po co? Gdy wychodziłem do klienta była to jakaś odskocznia, ale generalnie ciągłe trzymanie stylówy na Michaela Jordana w drodze na trening nie budowało pozytywnego wizerunku samego siebie we własnych oczach.
Podsumowanie
Jeśli chodzi o pracę zdalną, taką w pełni zdalną, gdzie widzisz resztę zespołu raz na pół roku, a może i rzadziej jest wiele kwestii, które nie będą oczywiste, gdy się taką pracę zaczyna. Praca zdalna wymaga jeszcze większej dyscypliny niż praca w biurze. Dodatkowo dyscypliny, którą tym razem trzeba narzucić sobie samemu i nie polegać na czynniku zewnętrznym. Wbrew pozorom nie jest to rozwiązanie łatwiejsze do zastosowania niż codzienne (lub prawie codzienne) jeżdżenie do biura. Rozmawiając z różnymi osobami w temacie zdarzało mi się często słyszeć, że po przymusowej pracy zdalnej związanej z pandemią wracają do biura i czują, że w 2h robią więcej niż w 8h w domu. Bo nie ma rozpraszaczy, bo są w "trybie pracy", a nie w trybie "trochę w pracy, trochę w domu". A po powrocie z biura są w stanie skupić się na tym, co w domu - odpoczynku, dzieciakach, hobby, a nie myśleniu, że jeszcze dzisiaj czeka ich szybki rzut oka na to co w mailach zeszło.